piątek, 28 sierpnia 2015

Od Pote CD Mitchella

Zaśmiałem się głośno.
- Nie dość, ze słodki, to jeszcze miły - stwierdziłem patrząc na na niego. Moze i jest dzieckiem, moze i jest młodszy ode mnie o pięć lat, ale go lubię. Chłopak się zarumienił.
- Słodki? - powtórzył moje słowa, jakby chciał je przemyśleć. Ponownie się zaśmiałem.
- Znam tą wioske, jednak nie zbyt dobrze czuje się wśród innych człowiekowatych - wytłumaczyłem. - Wolę tak jakby ryzyko, jednak mógłbym dzisiaj się u ciebie przespać. Zobaczę co tam w wiosce - dodałem od razu. Chłopak się uśmiechnął.
- Super. To nie daleko - powiedział, po czym spojrzał na niebo.
- Jutro zobaczymy zachód słońca - powiedziałem z uśmiechem do niego i się odwróciłem. - Idziesz? Chyba nie chcesz spotkać się z innymi, głodnymi stworami, które będa chciały na nas polować? - powiedziałem patrząc przed siebie. Mógłbym w sumie wtedy po prostu wzlecieć w niebo wraz z chłopakiem, ale skrzydła pokażę mu na wyjatkową okazję, jeśli taka się zdarzy. Mitch szybko do mnie pobiegł i szliśmy krok w krok. Byłem od niego wyższy o dwie głowy. - Wiesz co? Pomimo, że jesteś dla mnie dzieckiem, lubie cię - uśmiechnąłem się ponownie, niczym diabeł.

<Mitchell?>

Od Mitchella CD Pote

- No zasnąłem, nudziło mi sie więc chciałem obejrzeć zachód słońca ale zasnąłem a ty mnie obudziłeś - odparłem z lekkim uśmiechem na ustach.
- Powinieś bardziej uważać - upomniał mnie chłopak
- Nie jestem dzieckiem - burknąłem ppd nosem jednocześnie patrząc się na niego krzywo.
- Ile masz lat? - zapytał Pote podchodząc do mnie na tyle blisko, że bez problemu mogłem popatrzeć mu w oczy.
- Sie-siedemnaście - szepnąłem czując jak tracąc całą swoją pewność siebie
- Czyli dla mnie jesteś dzieckiem - odparł obojętnie. Popatrzyłem na niego zdumiony - Nie myśl tyle bo ci sie główka przegrzeje - zaśmiał się i poczochrał moje włosy - Mam dwadzieścia dwa lata - odparł nim zdążyłem zapytać go o wiek
- Um... a tak w ogóle to gdzie masz szałas? - zacząłem gdy chłopak odsunął się nieznacznie.
- Nie mam - wzruszył ramionami
- A gdzie... - nie zdążyłem spytać gdyż chłopak mi przerwał.
- Śpię na drzewach
- Aha... a może... ummm pójdziesz ze mną do wioski? Mieszka tam kilka osób, mamy jedzenie i wodę... jeśli byś chciał to mógłbyś narazie zamieszkać w moim szałasie. Jest zbudowany wokół drzewa więc jest tam jedna solidna gałąź dodatkowo będzie ci cieplej. Co ty na to? - zaproponowałem niepewnie.

Pote?

Od Pote CD Mitchella

Dopiero co wypatroszyłem jakiegoś ptaka i zjadłem jego mięso, zmarząc je na ogniu z ogniska. Robił się wieczór, a w nocy w tej lasy robi się niebezpiecznie. Jednak to mnie nie obchodzi. Śpie na drzewach, co mi pasuje. Ptak był w stu procentach jadalny, wiec niczego się nie bałem. Od małego świetnie sobie radziłem na wolności, w lesie, korzystajac ze wszystkiego co znajde. Ptaka wypatroszyłem nożem, który udało mi się zrobic z kamienia. Oberwałem pióra i zdjąłem skóre. Potem trochę doprawiłem bazylią i miętą i zacząłem wcinać usmarzonego ptaka. Wieczór. Zgasiłem ogień, aby nie zwabić jakiś zwierząt. Byłem trochę we krwi, która uschnęła na mojej twarzy, więc ruszyłem na plażę. Było to niedaleko. Szedłem spokojnym tempem. Gdy znalazłem się na miejscu, zauwarzyłem, ze ktoś lezy na kamieniu. Podeszłem do tajemniczej osoby. Okazał się to byc jakiś chłopak, młodszy ode mnie. Obudziłem go. Wystraszył się mnie i walnął plecami o drzewo. Przyjrzał mi się, po czym uśmiechnął niepewnie. Musze przyznać, ze był słodki. 
- H-hej - zająkał się. Jego głos także był słodki. Aż mógł bym się w nim zakochać. - Jestem Mitchell, a ty? - dodał trochę głośniej. Uśmiechnąłem się do niego.
- Jestem Pote, ale mów mi Pinto - odpowiedziałem, po czym podałem mu ręke. Chwycił ja delikatnie, po czym wstał. Dopiero teraz sobie przypomniałem, że mam krew na twarzy. - Poczekaj - powiedziałem, po czym poszedłem do wody, gdzie obmyłem ręce no i twarz. Wróciłem do chłopaka. - Czemu spałeś na kamieniu? Wieczorem coś mogło cię zjeść. Już nie raz miałem takie kłopoty - wytłumaczyłem.

<Mitchell?>

Od Mitchella do Pote

Po raz setny tego dnia nudziłem się niemiłosiernie więc z racji, że nie mam nic lepszego do roboty postanowiłem przejść się po plaży. Niechętnie wstałem i poszedłem w kierunku oceanu, kiedy tam dotarłem usiadłem na pobliskim kamieniu i zacząłem wpatrywać się w fale. Chciałbym aby zdarzyło się coś ciekawego... jednak nic z tego. Nudy i jeszcze raz nudy. Raz po raz ziewałem, chciałem dotrwać chociaż do wieczora aby zobaczyć zachód słońca. Jednak nie dałem rady, nudziłem się tak bardzo, że zasnąłem na tym kamieniu. Obudzil mnie czyjś dotyk. Szybko otworzyłem oczy i niczym wystrzeliny z procy odskoczyłem od tajemniczej osobh jendocześnie uderzając plecami o drzewo. Popatrzyłem w górę, był to jakiś mężczyzna. Na oko miał gdzieś z 20 lat. Uśmiechnąłem się niepewnie na jego widok, w końcu już od kilku dni nie widziałem ani żywej duszy (i nie chodzi mi tu o zwierzęta). Chłopak popatrzył na mnie zdumiony unosząc jedną brew ku górze.
- H-hej - zacząłem niepewnie - Jestem Mitchell a ty? - dodałem troszkę głośniej. W końcu wypada się przedstawić.

Pote?

Pote Galvez

http://justin-my-story.crazylife.pl/files/2014/03/%C5%81ukasz.jpg 
http://th.interia.pl/50,bc976971d719372/0192.jpg 
Pote Galvez - 22 lata

Od Chloe do Mitchella

Jest gdzieś tu. Czuję to. Czuję to całą sobą. Zaczynam sie skradać uważnie rozglądając. Mam wrażenie, że wszystkie moje zmysły się wyostrzają. Jest już niedaleko. Nagle słyszę szelest. Ten jeden dźwięk wystarcza mi, by rzucić sie w miejsce z którego pochodzi. Nie ma szans, by uciekł. Wredny... Mały... Lis. Widzę kawałek rudego ogona miedzy drzewami.
- Hej! - krzyk mężczyzny był dla mnie niczym kubeł zimnej wody na głowę.
Zaraz, zaraz... Mężczyzny? Zdałam sobie sprawę, że leżę na chłopaku obnażając zęby i szykując się do wbicia kłów w jego szyję. Z boku musiało to wyglądać dość dwuznacznie.
Podniosłam się i otrzepałam ubranie z ziemi.
- Sorry - rzuciłam darząc go przelotnym spojrzeniem, po czym zaczęłam oglądać niewielkie rozcięcie na swojej nodze.
- Spoko, nic się nie stało - uśmiechnął się chłopak, po czym sam podniósł się z ziemi i zaczął otrzepywać z ziemi swój... lisi ogon.
- Chyba musiałam cię wziąć za swój obiad, lisiczko - uśmiechnęłam się kpiąco patrząc na ogon.
- Jestem niesmaczny - zaśmiał się z własnego (nieśmiesznego śmiem dodać) żartu.
Podeszłam do niego tak blisko, że nasze nosy niemal się stykały.
- Skąd ta pewność, co? - wyszeptałam. - Mam spróbować?
To również mogło zabrzmieć mocno dwuznacznie, ale ja się tym nie przejmowałam.
- Co robisz w tym zakątku wyspy, co? - zapytałam już całkiem neutralnie.
- Yy... Badam - wskazał na skórzaną torbę, którą miał przerzuconą przez ramię.
- No tak - uśmiechnęłam się lekko.
Nastała chwila ciszy.
- Więc - zaczęłam - badaj dalej i się nie zgub, lisiczko. Niektórzy muszą upolować obiad dla całej wyspy.
Odwróciłam się i zamierzałam ruszyć w przeciwną stronę, ale chłopak miał jeszcze jedno pytanie.
- Zaczekaj, jak masz na imię?
Odwróciłam się i uśmiechnęłam szeroko obnażając swoje długie kły.
- Chloe.
- Ja mam na imię Mitchell - powiedział i również się uśmiechnął.
- Zabawnie było się poznać. A teraz już na prawdę muszę biec, lisiczko. Do zobaczenia.
Ruszyłam sprintem w przeciwną stronę. 
Pod koniec dnia jak zwykle udałam się w centrum całej wioski. Lubiłam siedzieć tu i patrzeć ile ludzi do nas przybywa. To... Nie wiem co o tym myśleć. Cieszyć się, że nasza cywilizacja się rozwija, czy płakać, bo coraz więcej dzieci jest odbieranym rodzinom, coraz więcej ludzi traci swoje dawne życie, bo... Są wyjątkowi.


Mitchell?

Mitchell Toran

https://38.media.tumblr.com/tumblr_m0uip6IX7G1qj06veo1_500.gif 
Mitchell Toran -  17 lat