Zaśmiałem się głośno.
- Nie dość, ze słodki, to jeszcze miły - stwierdziłem patrząc na na niego. Moze i jest dzieckiem, moze i jest młodszy ode mnie o pięć lat, ale go lubię. Chłopak się zarumienił.
- Słodki? - powtórzył moje słowa, jakby chciał je przemyśleć. Ponownie się zaśmiałem.
- Znam tą wioske, jednak nie zbyt dobrze czuje się wśród innych człowiekowatych - wytłumaczyłem. - Wolę tak jakby ryzyko, jednak mógłbym dzisiaj się u ciebie przespać. Zobaczę co tam w wiosce - dodałem od razu. Chłopak się uśmiechnął.
- Super. To nie daleko - powiedział, po czym spojrzał na niebo.
- Jutro zobaczymy zachód słońca - powiedziałem z uśmiechem do niego i się odwróciłem. - Idziesz? Chyba nie chcesz spotkać się z innymi, głodnymi stworami, które będa chciały na nas polować? - powiedziałem patrząc przed siebie. Mógłbym w sumie wtedy po prostu wzlecieć w niebo wraz z chłopakiem, ale skrzydła pokażę mu na wyjatkową okazję, jeśli taka się zdarzy. Mitch szybko do mnie pobiegł i szliśmy krok w krok. Byłem od niego wyższy o dwie głowy. - Wiesz co? Pomimo, że jesteś dla mnie dzieckiem, lubie cię - uśmiechnąłem się ponownie, niczym diabeł.
<Mitchell?>
- Nie dość, ze słodki, to jeszcze miły - stwierdziłem patrząc na na niego. Moze i jest dzieckiem, moze i jest młodszy ode mnie o pięć lat, ale go lubię. Chłopak się zarumienił.
- Słodki? - powtórzył moje słowa, jakby chciał je przemyśleć. Ponownie się zaśmiałem.
- Znam tą wioske, jednak nie zbyt dobrze czuje się wśród innych człowiekowatych - wytłumaczyłem. - Wolę tak jakby ryzyko, jednak mógłbym dzisiaj się u ciebie przespać. Zobaczę co tam w wiosce - dodałem od razu. Chłopak się uśmiechnął.
- Super. To nie daleko - powiedział, po czym spojrzał na niebo.
- Jutro zobaczymy zachód słońca - powiedziałem z uśmiechem do niego i się odwróciłem. - Idziesz? Chyba nie chcesz spotkać się z innymi, głodnymi stworami, które będa chciały na nas polować? - powiedziałem patrząc przed siebie. Mógłbym w sumie wtedy po prostu wzlecieć w niebo wraz z chłopakiem, ale skrzydła pokażę mu na wyjatkową okazję, jeśli taka się zdarzy. Mitch szybko do mnie pobiegł i szliśmy krok w krok. Byłem od niego wyższy o dwie głowy. - Wiesz co? Pomimo, że jesteś dla mnie dzieckiem, lubie cię - uśmiechnąłem się ponownie, niczym diabeł.
<Mitchell?>