niedziela, 13 września 2015

Od Lucasa CD Penelope

Sam nie wiem, co mi się stało. Może to przez stras - nowe miejsce, nieznane tereny i jeszcze ta dziewczyna, która pojawia się jakby z nikąd i ostrzega przed burzą. Brzuch bolał mnie od śmiachu, oddech urywał się po długim biegu. Poświęciłem chwilę na ogarnięcie się i powrócenie myślami do rzeczywistości. Pierwszy dzień, a ja już tkwię pośrodku burzy w niezbyt pokaźnej wielkości szałasie z nieznajomą dziewczyną. A ja miałem być ostrożny. Nieźle Bricker, nieźle, pomyślałem i pospiesznie skryłem twarz pod maską obojętności.
Penelope przyglądała mi się z lekkiej odległości. 
- To... hm... to było dziwne - stwierdziłem po chwili milczenia.
- Tak... trochę tam - przyznała.
- Częto zdarzają ci się takie jazdy?
Nieznacznie uniosła kąciki ust.
- Tutaj wszystko jest możliwe.
Chwilę milczeliśmy.
- Usiądziesz? - Penelope wskazała mi krzesło i sama zajęła miejsce na przeciwko mnie.
Deszcz bębnił o dach, co dawało przyjemne poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej w moim odczuciu. Gdy grzmot przetoczył się przez niebo moja towarzyszka skrzywiła się lekko i wcisnęła ręce między kolana chcąc ukryć drżenie dłoni. 
- Więc... boisz się burzy, tak? - spytałem o rzecz oczywistą żeby przerwać ciszę.
Penelope obrzuciła mnie spojrzeniem, mogącym zmrozić całą wyspę, więc szybko zmieniłem temat:
- A... jakie masz... zdoloności? No wiesz, chodzi mi o te nadnaturalne zdolności,przez które wszyscy tu jesteśmy.
Przez chwilę nie odpowiadała, co dało mi chwilę na przemyślenie tego, czy można jej zaufać czy nie. W sumie czemu chciałaby mnie zabić albo coś mi zrobić? To nie miałoby sensu, w dodatku wydaje się, że jest ze mną szczera. Przynajmniej na razie. Zachowam ostrożność, ale chyba nie mam się czego obawiać jeśli chodzi o tą dziewczynę.
- Umie oddychać pod wodą - głos Penelope wyrwał mnie z chwilowego zamyślenia.
- Wow - uniosłem brwi. - To... ciekawe. Czy to znaczy, że masz... no wiesz skrzela albo jakieś błony między palcami albo... no co?
Penelope wpatrywała się we mnie z nimą jakbym ją właśnie spoliczkował. 
- Powiedziałem coś nie tak? - zdziwiłem się.
- Chodzi o to, że... nie lubię słowa "błony". Rzygać mi się chce, jak je słyszę... ale nie ważne, ty przecież o tym nie wiedziałeś.
Chwila ciszy.
- A ty jakie masz moce? - spytała.
- Ja... - zastanawiałem się, jak to delikatnie ubrać w słowa. Nie lubiłem mówić o swoich zdolnościach, ludzie wtedy zazwyczaj stawali się nieufni i trzymali dystans jakbym parzył. Ale ona zdradziła mi swoje moce, więc ja też powinienem. Wtedy będziemy kwita. A poza tym w końcu zdecydowałem, że mogę jej ufać. 
- No więc... - zaczerpnąłem tchu. - Umiem... sterować ludzmi przez sen. Tak jakby... wchodzę do ich umysłu i mogę zrobić z nimi, co chcę.... ale mogę to zrobić tylko z mniej inteligentnymi ode mnie i to tylko na parę minut...
Miałem ochotę uciekać z tąd nie zwarzając na deszcz, alebo przynajmniej spuścić wzrok i odsunąć się od niej. Ale tego nie zrobiłem, patrzyłem jej w oczy chcąc zobaczyć jej reakcję. Tylko czekałem, aż spojrzy na mnie z obrzydzeniem albo wstanie i odsunie się albo może zacznie krzyczeć i... ale ku mojemu zaskoczeniu nic takiego się nie stało.

Penelope?^^ Twoja wena udzieliła się również mi :>

Lucy Jones

http://38.media.tumblr.com/24d4900f5ae39ecfab5d8cc07fd7d810/tumblr_moh36uB4i11s4pqtoo2_400.gif 
Lucy Jones - 16 lat

Od Liesel CD Chloe

Biegłyśmy dosyć długo.
Przynajmniej na tyle długo, abyśmy były pewne, że zgubiłyśmy napastnika. Zdyszane, oparłyśmy się o to samo drzewo. Wyjęłam z plecaka wodę i napiłam się, bo gardło mnie teraz nieźle paliło. Podałam butelkę dziewczynie.
- Chcesz? - zapytałam zachrypniętym głosem. Ona zaś bez odpowiedzi szybko dorwała się do napoju i łapczywie je piła. Była już oczyszczona z krwi i nie wyglądała tak źle. W przeciwieństwie do mnie. Ja miałam już wcześniej wspomnianą śliwę pod okiem, nos i usta we krwi oraz skręcony nadgarstek. Wreszcie miałam chwilę, aby to wszystko opatrzyć. Obmyłam twarz resztkami wody z butelki, a nadgarstek owinęłam bandażem, który zawsze nosiłam w plecaku. Uprzednio pokryłam rękę specjalnymi leczniczymi roślinami. 
- Dobrze walczysz, Chloe - przyznałam. - W przeciwieństwie do mnie - dodałam z uśmiechem. - Ale mogłaś mi tego oszczędzić, wiesz? 
Ta tylko przewróciła oczami.
- Nie mogłam - powiedziała, otrzepując się z pyłu - W każdym razie nie było tak źle...
- Niby nie. Nigdy wcześniej nie walczyłam - wzięłam głęboki oddech - Uprawiam inne sporty. Tylko one pozwoliły mnie wrócić z tego ringu żywą! - dałam nacisk na ostatnie pięć słów.
- Ach, jejku, nie przeżywaj. Było, minęło. - jęknęła.
- Skąd znasz tamtego gościa? - zapytałam ni z gruszki, ni z pietruszki.
Chloe spojrzała na mnie dziwacznie.
- No tego, któremu nad wyraz się podobałaś - dodałam z posępną miną.

Chloe? XD Niech ci będzie, wygrałaś:')

Od Liesel CD Chloe

Biegłyśmy dosyć długo.
Przynajmniej na tyle długo, abyśmy były pewne, że zgubiłyśmy napastnika. Zdyszane, oparłyśmy się o to samo drzewo. Wyjęłam z plecaka wodę i napiłam się, bo gardło mnie teraz nieźle paliło. Podałam butelkę dziewczynie.
- Chcesz? - zapytałam zachrypniętym głosem. Ona zaś bez odpowiedzi szybko dorwała się do napoju i łapczywie je piła. Była już oczyszczona z krwi i nie wyglądała tak źle. W przeciwieństwie do mnie. Ja miałam już wcześniej wspomnianą śliwę pod okiem, nos i usta we krwi oraz skręcony nadgarstek. Wreszcie miałam chwilę, aby to wszystko opatrzyć. Obmyłam twarz resztkami wody z butelki, a nadgarstek owinęłam bandażem, który zawsze nosiłam w plecaku. Uprzednio pokryłam rękę specjalnymi leczniczymi roślinami. 
- Dobrze walczysz, Chloe - przyznałam. - W przeciwieństwie do mnie - dodałam z uśmiechem. - Ale mogłaś mi tego oszczędzić, wiesz? 
Ta tylko przewróciła oczami.
- Nie mogłam - powiedziała, otrzepując się z pyłu - W każdym razie nie było tak źle...
- Niby nie. Nigdy wcześniej nie walczyłam - wzięłam głęboki oddech - Uprawiam inne sporty. Tylko one pozwoliły mnie wrócić z tego ringu żywą! - dałam nacisk na ostatnie pięć słów.
- Ach, jejku, nie przeżywaj. Było, minęło. - jęknęła.
- Skąd znasz tamtego gościa? - zapytałam ni z gruszki, ni z pietruszki.
Chloe spojrzała na mnie dziwacznie.
- No tego, któremu nad wyraz się podobałaś - dodałam z posępną miną.

Chloe? XD Niech ci będzie, wygrałaś:')