czwartek, 3 września 2015

Od Alexa CD Catherine

- Alexander Craven, ale mów mi Alex - powiedziałem łagodnym głosem, ciesząc się w duchu, że wszystko było w porządku.
Spojrzałem niepewnie na dziewczynę. Ewidentnie wyglądała na zmęczoną, a może nawet skołataną. Widocznie na swoją przemianę zużywała dużo energii, nie mówiąc już o stresie wywołanym nagłym atakiem tygrysa. Kolejny raz dzisiaj otworzyłem przegródkę w plecaku i wyjąłem z niej wodę. Szturchnąłem lekko Cate, na co ona gwałtownie popatrzyła w moją stronę i rzuciła pytające spojrzenie.
- Chcesz trochę się napić? - spytałem. - Mam jeszcze sporo... - mruknąłem, potrząsając butelką.
- Poproszę - uśmiechnęła się, choć czułem, że wychodziło jej to z trudem.
Podałem jej przedmiot, a ona wzięła z niego kilka dość sporych łyków, po czym oddała mi go.
- Dzięki wielkie - prawie wyszeptała. - Alex - dodała po chwili trochę głośniej.
- Nie ma za co, Cate.
Posłałem jej jeden z moich najszczerszych uśmiechów, o ile takie istnieją. Brunetka znów odchyliła głowę. Poszedłem jej śladem i zrobiłem dokładnie to samo. Moim oczom ukazały się sunące po niebie niewielkie, białe chmurki w różnych kształtach.
- Co tam widzisz? - wskazałem palcem na największą.
- Wydaje mi się, że to królik, grający na trąbce - odparła.
- Też tak sądzę - przyznałem jej rację.
- A tam? - tym razem ona przejęła inicjatywę.
- Ja widzę... - zastanowiłem się przez moment. - Krokodyla na motorówce - zaśmiałem się.
- No chyba żartujesz. To chłopczyk, grający w tenisa!
Dalej oglądaliśmy obłoczki, aż dopóki Cate nie zauważyła zbliżających się chmur deszczowych, a może nawet i burzowych.
- Powinniśmy wracać - stwierdziłem bez ogródek.
- Nie mamy wyjścia.
Po tych słowach, pomogłem dziewczynie wstać i oboje ruszyliśmy w stronę wioski. Niestety podczas drogi złapał nasz duży deszcz, więc byliśmy przemoczeni do suchej nitki, a do tego wiał strasznie porywisty wiatr. Jednak to nie był koniec niespodzianek. Pomyliliśmy zakręty i... zgubiliśmy się. Cath zaczęła rozglądać się po całej okolicy. Znów postanowiłem zrobić dokładnie to samo. Wszystko wyglądało jak w najgorszym koszmarze. Niektóre drzewa wyrywał - można by nawet rzec - huragan, wszędzie było mokro, a humoru na pewno nie poprawiał fakt, że byliśmy na terenie, gdzie na każdym kroku wpadało się w błoto. Musieliśmy się skryć i przeczekać ten deszcz, który powoli przemieniał się w burzę. Dostrzegłem już pierwsze pioruny na niebie.
- Alex! - krzyknęła Catherine.
Odwróciłem się w stronę dobiegającego dźwięku. Zauważyłem, że brunetka znalazła jakąś małą jaskinię. Od razu zrozumiałem, że mogłaby nam posłużyć jako schron. Podbiegłem do niej, a następnie oboje weszliśmy do środka. Było tam w miarę sucho. Odłożyłem plecak i usiadłem na ziemi, a Cate zaraz za mną.
- Co teraz zrobimy? - zapytałem, wyczekując jej odpowiedzi.

~♣~

Cate? default smiley :)