środa, 2 września 2015

Od Penelope CD Isabelle

Wreszcie! Nie jestem jedyną, która przedstawia się imieniem i nazwiskiem...
-Penelope Mia Dancer, Popular Girl, córka bogatego biznesmena z Chicago. Aktualnie Memorianka z właściwościami ryby.
-A więc to dlatego tak cię ciągnie do wody - dziewczyna uniosła wzrok. Byłam już ubrana.
-No tak. Tak to mniej więcej wygląda. A tak w ogóle to czemu szukasz wody tak daleko od wioski? Kiedy ostatnio sprawdzałam, tuż obok płynął strumyk. A może mam nieaktualne informacje?
Dziewczyna pufnęła i spojrzała na mnie, przechylając głowę na bok.
-A może nie lubię wody z tego strumienia?
Także przechyliłam głowę.
-Niech będzie. Chcesz coś zjeść?
Podeszłam do ogniska i wyciągnęłam z plecaka trochę suszonego mięsa.
-Chyba sobie żartujesz! - roześmiała się Isabelle. - Nie będziemy jeść tych ochłapów! Zaraz wracam.
Wbiegła w las. Zamierzała polować w nocy? Ciekawy pomysł. Nie będę się mieszać. Łowcy to nie moja sprawa, mnie interesuje tylko, żeby mieć co jeść. Nie brzmi, jak córka bogatego biznesmena? Nigdy tak nie brzmiałam.
Stwierdziłabym, że zdążyłabym zjeść pięć razy tyle, ile miałam przy sobie, nim Isabelle wróciła, z gałęziami i liśćmi we włosach, cała utytłana w błocie, ale przeszczęśliwa i dumna z dzierżonego w ręku zająca.
Zaczęłam się śmiać.
-Widziałam kiedyś jak wracasz z tapirem. Czemu tak cieszy cię zając?
-Bo ta mała gnida kiedyś przepłoszyła mi piękny okaz bawołu! Ty wiesz, jak rzadko zdarza się bawół w dżungli! Chole*a, się nie zdarza! Ale mi się zdarzył! I wtedy nadbiegła ta mała menda i przepłoszyła mi krowisko sprzed nosa!
-Skąd wiesz, że to ten konkretny? - zaciekawiłam się. Zajec jak zajec.
-Ten ma jedno ucho całkiem czarne. To przeznaczenie! Zedrę z niego futro i...
-Zrobisz sobie biustonosz i mini? - zakpiłam. - Będziesz wyglądała jak Xena świata królików.
-Ha, ha - przytuliła do siebie ścierwo. - Miałam na myśli, że powieszę skórę w szałasie.
-Słyszałam o myśliwych, którzy w ramach trofeum zachowywali skórę niedźwiedzia, łeb łosia, poroże jelenia, ale z królików to zawsze coś wytwarzali.
-Może to ucho zachowam sobie w ramach naszyjnika? - zastanowiła się.
-Czy ja wiem? Spójrz na to z jego perspektywy...
-Okej - przerwała mi, odłożyła królika i zrobiła mostek, patrząc na mnie - Dalej jest martwy. A ty jesteś do góry nogami.
-W sensie ja bym wolała, żeby ktoś z mojej skóry zrobił sobie czapkę niż wieszał sobie moją małżowinę na szyi - dokończyłam, parskając śmiechem.
-Ja tam w razie śmierci wolałabym być pochowana, ale są gusta i guściki... - mruknęła, powracając do normalnej pozycji.
-Zamknij się, Fuhrman - burknęłam, wywołując rozbawienie dziewczyny.

Isabelle? default smiley :)

Od Pote CD Catherine

Dziewczyna wtuliła się w poduszkę. Rana była poważna, na szczęście oczyszczenie jej pomoże jej dojśc do siebie. Zapewne długo będzie spała, może i do ana. Przez ten czas może znajdę coś w lesie.
Celuje i strzelam. Upolowałem dzika. Dorodnego. wysłałem jeszcze jedną strzałę prosto w szyję, aby dzik już się nie podniósł i zebym nie ryzykował życie podczas taszczenia go do miasta. Trochę na nim zarobię, jeśli nie jest otruty. Wpierw zajdę do jednego gościa. Sprawdzi, czy jest dobry do spożycia, potem pójdę na targ i sprzedam go rzeźniczce.
Dzik okazał się zarobaczały. Bakterie i robaki w jego ciele, wskazywały na to, że gdybym nie ja, umierał by tydzień później i to w wielkich męczarniach. Nie ucieszyło mnie. Brak kasy. Zrezygnowany wróciłem do dziewczyny. Był wieczór, zbliżała się północ. Dziewczyna najpóxniej będzie spać do jutra, jednak gdy znalazłem się przy jej łóżku, leżała z otwartymi oczami.
- Wyspana? - odezwałem się.

<Catherine?>

Od Pote CD Isabelle

Zaśmiałem się, po czym zeskoczyłem z drzewa. Pomogłem dziewczynie ułożyć stos, po czym go podpaliliśmy.
- I tu myślimy całkowice inaczej - odezwałem się w końcu. dziewczyna zaczęłą piec zająca. - Według mnie marzenia moga się spełnić, ale tylko te realne. Jeśli ktoś sobie zarzyczy "chce jednorożca" to go nie dostanie, bo to nierealne. Gdyby moje marzenie było realne, oni by nadal żyli - spojrzałem na ogień. Iskry ulatywały do góry. Lubiłem patrzeć jak te małe iskierka wędrują do góry, jakby chciały usiąść na czarnym niebie, wśród innych gwiazd i zalśnić jak one. Spojrzałem na dziewczyne. Wstałem - Zaraz wracam. Także zgłodniałem - po tych słowach ruszyłem w las. Poszedłem wpierw po jeden z łuków, który mieści się w lesie jak inne oraz trzy strzały, które leżały przy nim. Co ustrzeliłem? Sarnę. Wróciłem do dziewczyny i takze zacząłem piec kawałki mięsa nad ogniem.
- Polowanie się udało - uśmiechnęła się Isabella, zajadając już się swoim królikiem.
- Jakoś poszło - wzruszyłem ramionami z delikatnym uśmiechem.

<Isabelle?>

Od Chloe CD Camerona

Udałam, że rozpaczam i próbuję naprawić moją fryzurę.
- O nie... Nie, nie, nie, nie!
Cameron roześmiał się i zaczął powoli się podnosić, by nie przewrócić się po raz drugi.
- Czyli... Wygrałem, tak? - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Swoją koncertową glebą, aktoreczko? - zapytałam ze złośliwym uśmiechem. - Wątpię. A teraz, nie wiem jak ty, ale ja idę zmyć z siebie do gówno.
Ruszyłam w stronę jeziora. Cameron poszedł ze mną. Po chwili marszu dotarliśmy na miejsce. Podeszłam do tafli jeziora, by sprawdzić jakiej temperatury jest woda.
- Ej! To nie będziemy się rozbierać? - zapytał Cameron udając zawiedzionego.
- Jak chcesz do możemy - wzruszyłam ramionami, po czym zaczęłam ściągać bluzkę.
Chłopak wytrzeszczył oczy i zaczął wypatrywać pewnej części ciała, która powinna się za chwilę ukazać... W ostatnim momencie zatrzymałam ręce w miejscu.
- Ty zboczeńcu! - zaczęłam trząść się ze śmiechu. - Może innym razem...
Cameron przewrócił oczami, po czym sam zdjął koszulkę. Moim oczom ukazały się dość pokaźne muskuły.
- Ty zboczeńcu! - pisnął chłopak imitując zapewne mój głos.
- Ej! Patrzenie się chłopakom na klatę nie jest zboczone!
- Zboczone to były twoje myśli w tamtym momencie - poruszał brwiami w górę i w dół na co roześmiałam się głośno. Nie zdążyłam jednak rzucić żadnej riposty, bo Cameron przerzucił mnie przez ramię i z niepotrzebną brutalnością wrzucił do lodowatej wody.
- Wyrwę ci serce! - wydarłam się do niego, suchutkiego stojącego na brzegu.


<Cameron?>

Od Isabelle do Alexa

Siedziałam w moim ulubionym miejscu - czyli na rozłożystym buku na skraju lasu - czytając książkę. Jakieś romansidło... Nie przepadam za nimi, ale akurat ta powieść była bardzo wciągająca. Zamieniłam się na niewidzialną. Nie chciałam, aby ktoś teraz przerywał mi lekturę. Wdrapałam się na najwyższą gałąź i upewniłam się, że nie złamie się pode mną.
Rozdział 16 zaczynał się od pięknie opisanego pocałunku. Ach, jak bardzo o takich marzę. Kiedyś obsypywał mnie nimi mój Alexander. Kiedyś.
Przestałam być niewidzialna, gdyż w moim kierunku zaczął podążać jakiś chłopak. Skończyłam czytać rozdział i zamknęłam książkę.
- Cześć - przywitałam go i zeskoczyłam z drzewa.
Przestraszył się trochę, bo nie spodziewał mojej nagłej obecności.
- Hej - zreflektował się.
- Jestem Isabelle, a ty? - otrzepywałam się z liści.
- Alex, miło mi.
"Alex"... Coś we mnie drgnęło. Zupełnie tak, jak MÓJ Alex. Rety, nie mogę przestać o nim myśleć! MOJEGO Alexandra już od dawna nie ma na tym świecie, więc nie mogę już kojarzyć z nim każdego innego chłopaka o tym imieniu.
- Wszystko w porządku?
- Tak! - odpowiedziałam szybko - W najlepszym porządku - dodałam, uśmiechając się. - Co cię tu sprowadza?

Alex? ^^