sobota, 19 września 2015

Od Liesel CD Alexa

- Em... Ja... - opuściłam wzrok - W sumie to nie jestem ciekawa. Tylko ta inteligencja i ewentualnie szybka reakcja. To tyle. Jestem totalnie niewartą uwagi osobą, naprawdę nic we mnie fascynującego, nie wiem po co trafiłam na tą felerną wyspę - wzruszyłam ramionami.
Odwróciłam głowę i wgapiłam się w fale.
- Znasz tu kogoś? - zapytał Alex, patrząc na mnie uważnie.
Namyśliłam się.
- Znam prawie wszystkich. Z prawie każdym już tutaj gadałam. Mnóstwo razy siedziałam w jakiś grupkach albo byłam na ogniskach. A więc znajomych mi tu nie brakuje. - uśmiechnęłam się delikatnie, zwracając oczy ku chłopakowi. - A jeśli chodzi ci o to, czy znałam tu kogoś przedtem... To tak, była to Isabelle. No i chodziłam z Prim do szkoły, ale nie miałam okazji z nią pogadać. Przyjechała tu całkiem niedawno... - dodałam. 
Siedzieliśmy dalej obok siebie w milczeniu. Od czasu do czasu dyskretnie spoglądałam kątem oka na Alexa. Na szczęście nie przyłapał mnie ani razu. 
Nagle wstałam i zdjęłam buty. Położyłam je na kamieniu i zamoczyłam stopy w wodzie. Była przyjemnie chłodna, a orzeźwienie przeszło po całym moim ciele. Jak na taki upalny dzień, było to po prostu niebo.
- Chodź! - zwróciłam się w stronę Alexa, który nadal siedział tam, gdzie przedtem - Wytrzymujesz jeszcze w tym słońcu?
W ubraniach zanurzyłam się w wodzie. Wzięłam nura na parę ładnych sekund, po czym wynurzyłam się, łapiąc głęboki oddech. Moje mokre włosy spadały całymi kaskadami po równie mokrych plecach.
- I co się wahasz? - wykrzyknęłam wesoło - Chodźże!

Alex? Sorka, że krótkie xd

Od Alexa CD Liesel

- I jeszcze się pytasz? - odpowiedziałem pełen optymizmu.
Dziś miałem wyjątkowo dobry humor, więc postanowiłem się zgodzić. Dziewczyna wydawała się całkiem przyjazna. Poza tym dostałem nocną zmianę, a do wieczora było jeszcze daleko. Spojrzałem na jej uśmiechniętą twarz. Emitowała pozytywną energią. Nie dało się jej nie polubić.
- Idziemy się przejść po plaży? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Jasne! - odparła entuzjastycznie. - Prowadź - dodała szybko.
Odwróciłem się w przeciwną stronę i ruszyłem przed siebie. Blondynka dogoniła mnie dopiero po chwili.
- Wybacz, strasznie szybko idziesz - mruknęła w zadyszce.
- To ja przepraszam - powiedziałem, zwalniając kroku i wyrównując tempo z dziewczyną.
- Opowiesz coś o sobie? - rzuciła przelotnie, patrząc na lekko unoszące się fale.
- Nie lubię rozmawiać o sobie - przyznałem. - Zależy, co chcesz wiedzieć.
- Ile ty masz centymetrów wzrostu? - wypaliła, przenosząc na mnie wzrok i lustrując moją sylwetkę od dołu do góry. - 185? 190? - dopytywała się.
- Bystra jesteś - stwierdziłem bez skrupułów. - Dokładnie to 188 - uśmiechnąłem się nonszalancko.
- Cóż, to jedna z moich zdolności - szepnęła, znów ulegając niesamowitemu urokowi morza. - Czym się zajmujesz na wyspie? - spytała, nie spuszczając wzroku z błękitnej wody.
- Jestem badaczem - wzruszyłem ramionami na znak, że raczej wiedziała to już masa osób. - A ty?
- Uzdowicielka - odpowiedziała bez namysłu. - Jakie są twoje umiejętności? - zapytała.
- Różne - odparłem. - Najlepiej wychodzi mi porozumiewanie się ze zwierzętami.
- Interesujące - uśmiechnęła się.
- A jakie są twoje?
Przytrzymałem jej podbródek i odwróciłem w swoją stronę. Patrzyłem prosto w jej zdziwione, a może nawet zakłopotane oczy.

~♣~

Liesel? :*

Od Lucasa CD Penelope

- Muszę przyznać, że jestem najlepszym fryzjerem w tych okolicach. Bo wiesz - ściszyłem głos udając, że powierzam jej wielką tajemnicę. - Oprócz kontroli cudzego umysłu przez sen mam również inną moc o której rzadko wspominam. Mianowicie jestem... perfekcyjnym fryzjerem! Mój odtyk potrafi uformować idealną fryzurę!
Przez chwilę starałem się zachować powagę, ale moje wysiłki okazały się być daremne, bo już po chwili tarzaliśmy się ze śmiechu.
- Cóż... - Penelope wzięła głębok wdech uspokajając chichot. - W takim razie nie miałam pojęcia, że mam do czynienia z mistrzem. Jak mogę ci się odwdzięczyć cudowny fryzuro-manie?
- Fryzuro-man? - uniosłem jedną brew.
- Owszem. Super bohater układający potargane włosy w przeciągu kilku sekund. To człowiek leganda i jak się okazuje ty nim jesteś.
Wziołęm głęboki wdech chcąc zmazać uśmiech z twarzy albo chociaż trochę go zmniejszyć. Niezbyt cieszyła mnie myśl, że właśnie szczerzę się jak głupi z najidiotyczniejszego kawału jaki w życiu słyszałem.
- To było... dziwne. Mam wrażenie, że nasze żarty stają się coraz bardziej denne.
- Masz rację - rozpromieniła się. - Ale pamiętaj, że to ty zacząłeś.
Wciąż nie mogłem pohamować uśmiehu. Co z tego, że nasze dowcipy były na poziomie przedszkola - byłem tutaj z NIĄ i tylko to się teraz liczyło. Nie ważne jaki temat - ważne, że ONA była blisko i najwyraźniej miała taką samą głupawkę, co ja.
Nagle Penelope poderwała się z miejsca i ciskając we mnie poduszką zawołała:
- Trzeba by zorganizować jakiś śniadanie. Umieram z głodu.
Złapałem poduszkę tuż przed swoją twarzą i odrzuciłem w jej kierunku.
- To zarganizuj - rozparłem się jak król na podłodze zakładając nogę na nogę.
- A ty co? - uniosła jedną brew.
- Now iesz - uśmiechnąłem się szelmowsko. - W końcu to kobiety są od gotowania.
Za ten tekst oberwałem solidnie poduszką w tył głowy, ale uśmiech i tak nie sszedł mi z ust.
Penelope?^^ Pewnie, że może być Luke, może być nawet Stefan, jak tak sobie chcesz xd

Od Primrose

Spojrzałam na mój pokój. Był pusty. Nie było w nim żadnych mebli ani żadnych drobiazgów, które wcześniej miały zwyczaj walać się normalnie wszędzie. Co prawda na środku stała mała walizeczka z ubraniami, ale wszystko inne zniknęło bez śladu. Innymi słowy: nieskazitelny, biały pokój z białymi ścianami, sufitem i podłogą. Trochę jak opuszczony psychiatryk przedstawiany w tych wszystkich horrorach, tylko tutaj brakowało zniszczonych łóżek i powybijanych okien.
- Mamo - wyszeptałam bezsilnym głosem - Dlaczego na to pozwalasz? Moja moc nikomu nie zrobi krzywdy...
Moja rodzicielka opuściła wzrok i wtuliła twarz w moją szyję. Nie odpowiedziała nic. Musiałam być zesłana na jakąś durną wyspę, nawet jeśli wcale nie używałam mojej mocy! To jest okropne, od razu tak rozdzielać całe duże rodziny. Świat schodzi na psy.
Płynęłam statkiem, i to dość długo. Oprócz mnie nie było wielu "odmieńców". Raz trafiła się burza, ale ją uspokoiłam. Nakazałam falom być posłusznymi, toteż od tamtej pory statek rytmicznie kołysał się w jedną i drugą stronę, a cała reszta podróży przeszła bez szwanku.
Wysiadłam w porcie. Wyspa nie była ogromna, ale też niezbyt mała. Gdzieś w lesie na drzewie zobaczyłam małą dziewczynkę ze szczurkiem, przy którymś z szałasów stała ładna dziewczyna o włosach koloru blond rozmawiająca z grupką ludzi. Nie spodziewałam się jednak, że ktoś zagada DO MNIE.
- Cześć, dopiero co tu przyjechałaś? - zaczepił mnie ktoś, chwytając za ramię.
- Em... Tak. - odwróciłam się momentalnie - A ty mieszkasz tu od dawna? Tak w ogóle, to jestem Primrose. Albo Prim, jak wolisz - wysiliłam się na jakąś dłuższą wypowiedź. Przydałoby się kilku znajomych w tak obcym mi miejscu.

Ktoś chce popisać? :3

Primrose Coleman

Willow Shields 
Primrose Coleman - 14 lat

Od Penelope CD Lucasa

Byłam tak zaskoczona, że przez chwilę w ogóle nic nie robiłam, poza wytrzeszczaniem oczu. Potem jednak przymknęłam powieki, objęłam szyję chłopaka i przysunęłam się bliżej. Zachęcony, objął mnie w talii i popchnął mnie delikatnie tak, że leżał nade mną, podparty dłońmi po obu stronach mojej głowy. 
Po chwili jednak odezwał się rozsądek i zepsuł całą zabawę.
Chłopak, którego znam jeden dzień.
Mówi mi, że mu się podobam.
Całuje mnie.
A ja nie mam nic przeciwko? 
Tytanicznym wysiłkiem woli położyłam mu dłoń na piersi i odepchnęłam. 
-Coś się stało? - zapytał, zaniepokojony i spojrzał na mnie tak, że musiałam wziąć kolejny oddech, bo powietrze uciekło mi z piersi.
-Nie sądzisz, że to trochę dziwne? - wydusiłam z siebie. - Właściwie dzisiaj się poznaliśmy. Ja także cię bardzo lubię, ale...
-Rozumiem - przerwał, a w jego głosie, ku mojej niejakiej uldze, nie słyszałam zranienia tylko zawstydzenie, które sama czułam.
Stoczył się ze mnie i położył obok.
-Wprowadzamy zasadę niecałowania dopóki się nie poznamy lepiej? - zaproponował, patrząc na mnie. 
Potwierdź, potwierdź, potwierdź...
-Tak, to dobry pomysł - skinęłam głową, choć całą sobą chciałam wrzasnąć "Pieprzyć zasady!" i ponownie pocałować Lucasa. 
-Dobrze.
Chciał się odsunąć, ale złapałam go za nadgarstek. Posłał mi pytające a zarazem pełne nadziei spojrzenie.
-Łatwiej jest poznawać się lepiej kiedy się nie izoluje od siebie - wyjaśniłam, a on się rozluźnił.
-Masz rację. 
Nie powiedział, żebym puściła jego nadgarstek, więc tego nie zrobiłam. Zasnęłam, patrząc w oczy chłopaka.
~~*~~
Kiedy się obudziłam, Lucasa już nie było i przez chwilę nawet myślałam, że poprzedni dzień mi się przyśnił. Że ten chłopak nigdy nie istniał, bo, błagam, trzeba być dziwnym, żeby zakochać się WE MNIE! Albo, gorzej, zobaczyłam go gdzieś kiedyś w wiosce i wymyśliłam sobie własny scenariusz, podejdę dziś do niego i zacznę gadać durnoty o niecałowaniu. 
Westchnęłam.
-Czyli tak. Zgłupiałam.
Albo i nie! Do szałasu zajrzał tenże chłopak, o którym myślałam, że śniłam, ale jednak nie, bo to była prawda!
Usiadłam.
-Też myślałaś, że wczoraj się nie wydarzyło? - zdziwił się.
-No - westchnęłam. - Wydawało się to zbyt piękne.
Bardzo satysfakcjonujący był widok jego rumieńca.
-Ja kiedy się obudziłem, byłem przekonany, że mi się przyśniłaś, a ja przez sen całowałem się z podłogą szałasu. Ale potem sobie przypomniałem, że przecież nie mam szałasu, a dziewczyna ze snu dotyka mojego nadgarstka. 
Zaśmiałam się. Nie mogłam się powstrzymać, skuliłam się ze śmiechu. Z oczu popłynęły mi łzy.
-Ej... - chłopak wytrzeszczył oczy i ukucnął obok, patrząc na mnie zdezorientowany. - To są łzy smutku czy radości.
-Nie... Po prostu... Nigdy bym nie pomyślała, że ktokolwiek kiedykolwiek nazwie mnie "dziewczyną ze snu".
-Chyba, że z koszmaru - zauważył, na co trzepnęłam go w ramię. - Ej! Teraz naprawdę wyglądasz jak postać z horroru. Jakbyś miała czerwone rogi dookoła głowy.
-Śmiej się, panie umysłów. To ty mnie wczoraj czochrałeś.
Ponownie się roześmiałam, na widok jego skonfundowanej i zawstydzonej miny. 
-A ty nie miałaś nic przeciwko takiemu fryzjerowi - wypomniał, także się śmiejąc.

Lucas? Mogę mówić Luke? default smiley xd

Od Alice

Byłam w moim ulubionym miejscu- w lesie. Ale... Nic tam nie było ciekawego. Zaczęłam więc iść przed siebie.
Jednak zatrzymałam się, przy wysokim drzewie. Usiadłam pod nim, bawiąc się kwiatami.
- Um.. Hej.- powiedział ktoś stojący przede mną.
Wolno uniosłam głowę.
- Ta. Hej.- mruknęłam.- kim jesteś?
- Mogę ci zadać to samo pytanie..
- Ale byłam pierwsza.- Uśmiechnęłam się lekko i wstałam, wpatrując się w osobę.
- Alice- Westchnęłam, podając tej osobie rękę.
W sumie...Warto byłoby kogoś poznać.

Ktoś?

Od Lucasa CD Esther

- Ja umiem... yyy - postanowiłem nie owijać w bawełnę. - Umie sterować mniej inteligentnym ludźmi przez sen. Ale sądząc po twojej mocy nie byłbym w stanie zrobić tego z tobą.
- Cool - pokiwała głową ze zrozumieniem. - Jak to jest?
- Ech... w sumie trudno to opisać. Po prostu... mogę wejść do cudzego umysłu i zawładnąć nim. Tak jakbym był we własnym ciele.
- A co się dzieje z twoim ciałem, gdy twój umysł jest w kogoś innego? - dopytywała.
Zmarszyczyłem brwi. Jeszcze nigdy nikt mi nie zadał tego pytania. A było zaskakująco trafne.
- No... tak jakbym spał. Po prostu... leży tam, gdzie je zostawiłem. A potem wracam do niego i z powrotem mogę steruję tylko sobą.
Nie pytała już o nic. Chwilę milczeliśmy. Przyjżałem jej się dokładnie. Na oko mogła mieć około 11-12 lat, ale wydawała się być dojrzalsza niż inne dzieci w jej wieku. Była dosyć wysoka jak na ten wiek i szczupła. Miała brązowe włosy i oczy oraz trochę piegów.
- Dobrze znasz Penelope? - spytała.
- Ja... yyy... przyjaźnimy się. A co? - czułem, że się rumienię. Wrr, nie cierpię tego!
Esther posłała mi znaczący uśmiech przez, co zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony.
- Taak, właśnie widzę. Wyglądasz jak truskawka. Chyba naprawdę ją lubisz.
Kurcze. Nigdy nie myślałem, że będę gadać o czymś takim z jedenastolatką.
Chciałem szybko zmienić temat.
- A... no... gdzie tak biegłaś? Widać było, że bardzo ci się śpieszy aż wpadłaś na mnie z impetem.
Uśmiechnęła się dziwnie.
- Hm... no cóż powiedzmy, że gdybym nie biegła teraz prawdopodobnie byłabym zakrwawionym skrawkiem ciała, ktróre wije się w przedśmiertnych drgawkach.
Wytrzeszczyłem oczy.
- CO?!

Od Lucasa CD Penelope

Zamurowało mnie. Tego pytanie się nie spodziewałem. Penelope nagle poderwała się z miejsca jakby to pytanie zdziwoło ją tak samo, jak mnie. Potem z powrotem się położyła i czułem, że czeka w napięciu na odpowiedzieć. Widziałem w ciemności jej błuszczące oczy wpatrzone we mnie i zarys sylwetki na tle mroku. Zagryzłem kącik ust. Dobrze, że było ciemno i nie mogła zobaczyć dokładnie mojej twarzy, bo była teraz za pewne calutka czerwona.
- Ja... eee... - wydukałem. - Może.
Poczułem kolejną falę gorąca na policzku. Powiedzieć jej?
- Kto to jest? - wykrztusiła ze skrywaną ciekawością. Wyczułem coś dziwnego w jej głosie, ale nie mogłem tego rozgryźć.
- Nawet jeszcze nie powiedziałem, że jest ktoś taki.
Wyczułem, że się uśmiecha.
- No powiedz.
- Ja... No...
- Oj nie bądź taki.
Chyba zaraz umrę ze wstydu.
- No wiesz... nie poznałem tu dużo osób... właściwie to bliżej znam tylko ciebie i...
- No powiedz wreszcie! Mam zgadywać.
Teraz to ja się uśmiechnąłem.
- Głuptasie, przecież mówię, że tak naprawdę poznałem tylko ciebie, więc jak myślisz kogo mam na myśli.
Pochyliłem się do niej i w ciemności delikatnie moje usta odnalazły jej. Miałem gdzieś, co o mnie pomyśli i jak zareaguje na to, co właśnie robiłem. Najzwyczajniej w świecia, jakbym robił to na co dzień przycisnąłem swojej wargi i do jej i nagle cały świat przestał istnieć.
Penelope? Robi się ciekawie xd